Codzienność toczy się wartkim strumieniem, niepostrzeżenie dni zamieniają się w miesiące, miesiące w lata. Pojawiają się miejsca w przestrzeni, adresy, miasta, czasem kraje. Wszystko mija, wszystko przepływa, pozostawiając tylko świadomość istnienia, w centrum tych wszystkich zmian, jakby nietkniętą.
Jest radość i smutek, doświadczam samotności, ale też prawdziwej bliskości. Miłość i cierpienie, spokój albo zamęt, wszystko co pojawia się w moim życiu przeżywam godnie. Te doświadczenia wpływają na codzienność, na podejmowane decyzje, są źródłem zmian, bo przecież zmiana jest jedyną pewną rzeczą w życiu.
I w tych doświadczeniach, zawirowaniach, w tych ciągłych zmianach jest jedna naprawdę, stała i niezmienna rzecz w życiu: „Samastitihi, stajemy na początku maty”. Prawdziwą wartością jest mieć takie narzędzie do mierzenia swojej codzienności. Bez względu na moment w życiu, na uczucia, na plany czy na porę roku. Bez względu na miasto, kraj czy kontynent, staję na początku maty i przeglądam się w swojej praktyce jak w lustrze. Mijają lata, pojawiają się czasem ludzie, którzy z prawdziwą miłością rozkładają matę tuż obok mojej. A Ona tam niezmiennie trwa, moja codzienna, własna praktyka, na której zawsze mogę się oprzeć. Wdzięczna jestem…