Ramana Maharishi mawiał, że „istnieją różne sposoby komunikowania się z drugą osobą: poprzez dotyk, rozmowę, ale przede wszystkim przez milczenie”. Nie znałam wtedy tego powiedzenia, ale już niemal rok temu czułam, że z Basią najlepiej się milczy nad stawem. Nosiłam w sobie historie związane z nią, jakby nienarodzone, niewypowiedziane. Chciałam opisać, ale nie potrafiłam znaleźć słów. Dopiero dzisiaj zrozumiałam, dlaczego: bo cisza jest najlepszym nośnikiem tego spotkania.
To ona powiedziała, że „toczenie jest bardzo zen, musisz być obecna tu i teraz”. A, że wiedza wypływa z doświadczenia, wystarczyła chwila przy kole garncarskim, żebym zrozumiała, jak bardzo miała rację.
Cztery lata śledziłam Basię w internecie. Oglądałam jej sztukę, podziwiałam pracę w glinie, podglądałam. Nie wiedziałam skąd pochodzi ani gdzie tworzy swoje niezwykłe dzieła. I, kiedy zmieniłam swoje życie, zamieszkałam w miejscu w którym jestem, zdecydowana robić to co robię, na macie obok mnie stanęła Basia, nic nie mówiąc, ale jakby wołając do mnie: „JESTEM”!
I tak jesteśmy obok siebie. W ciszy. Mało mówimy, nie trzeba. Dzielę się tą ciszą…