Nie ma pożegnań

IMG_0064

Myślałam o tym wpisie już bardzo dawno. A jednak, nie potrafiłam się do niego zabrać, nie umiałam nazwać ani opisać tych wszystkich uczyć, nie umiałam się z nimi zmierzyć. Dopiero wczoraj, kiedy na kolanach czyściłam podłogę nowej shali, wszystko trafiło na swoje miejsce. Przyszło zrozumienie.

Pożegnanie z Poznaniem było dla mnie bardzo trudne, zostały we mnie te wszystkie Wasze cudowne, ciepłe słowa, przytulenia, podziękowania i łzy. Tuż przed wyjazdem, w czwartek wieczorem niezwykłe pożegnanie z grupą w Naramowicach…

Wyjechałam. Umilkłam. Nie potrafiłam sobie tego wszystkiego poukładać. Zaczynałam coś nowego, nowi ludzie zaczęli pojawiać się na moich zajęciach, nowe twarze wśród moich znajomych. Przez cały ten czas, miałam wrażenie, że nie zamknęłam jeszcze tych drzwi za sobą, że nie domknął się ten rozdział, nie przepracowałam rozstania. Nie miałam siły pisać do Was, jak bardzo mi brak naszych spotkań, jak trudno mi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nie podziękowałam do końca, za wszystkie niezwykle miłe wyrazy sympatii, bo nie umiałam znaleźć właściwych słów.

Zrozumienie przyszło podczas prostych prac, podczas malowania ścian i mycia podłogi w mojej nowej szkole. To dzięki Wam mogę zacząć budować coś nowego, to Wy podarowaliście mi to nowe miejsce, tą nową szkołę jogi! Dzięki temu, że przychodziliście na moje zajęcia, dzięki temu że ufaliście mi i pozwalaliście się prowadzić, mogłam zdobyć doświadczenie. Nauczyłam się od Oli, że ciało nie sprawia żadnych ograniczeń, od Kariny, że niektórzy potrzebują przez jakiś czas być w cieniu sali, a od Genia, że ciągle powinnam przypominać o oddechu. Sebastian uświadomił mi, że każdy bierze z zajęć to, czego potrzebuje, a Magda, że można tego samego szukać gdzie indziej. Każdy ma przecież swoją drogę…

Wasza obecność przez te lata praktyki ukształtowała mnie. Wasza cierpliwość i ufność pozwoliła mi zdobyć doświadczenie. Kadzidła, które dostałam przed wyjazdem rozpalę w nowej szkole, figurki Buddy otrzymane kiedyś w pięknym podarunku ozdobią w niej ściany, kubeczki od Patrycji wypełnią się zieloną herbatą, którą podarowała mi Violetta. Niezwykłe, gliniane znicze od Madzi rozświetlą wieczorny mrok, a rośliny, które tak niespodziewanie znalazły miejsce w moim wypchanym po brzegi samochodzie ozdobiły już przestrzeń wokół domu.  W ten niezwykły sposób koło się zamyka, nowi uczestnicy zajęć dostają coś w podarunku od Was.

A ja stoję z boku. Przyglądam się, jak cudownie dokonuje się ta wzajemna wymiana, jak następuje przepływ. I czuję wdzięczność za to co było, za to co jest i ufność w to, co będzie. Nie zakłócając tego pięknego procesu, którego jestem tylko maleńką cząstką…

Dziękuję Wam ❤

 

Jedna uwaga do wpisu “Nie ma pożegnań

Dodaj odpowiedź do alicja Anuluj pisanie odpowiedzi