W dzień moich 45 urodzin obudziłam się w lesie. Obok mężczyzny, którego kocham i z pieskiem, który na dobre zmieszkał w moim sercu. Na posłaniu ze świerkowych gałązek, w łożu wydrążonym w śniegu. Widząc zmrożone korony drzew, skąpane w porannym słońcu. Będąc absolutnie szczęśliwą.
W prezencie urodzinowym od Adasia dostałam wyprawę. Wcale nie zagraniczną, a jednak niezwykłą, wcale nie luksusową, a jednak ekskluzywną: wyprawę w Góry Sowie. Plecaki, śpiwory, Pimpek. I nocleg na łonie natury. W prezencie od Świata dostałam nów w Wodniku, sprzyjający nowemu początkowi, zachęcający do uwolnienia swojego prawdziwego ja, do wprowadzenia w życie odważnej zmiany wypływającej z wnętrza.
Przygnieciona ciężarem plecaka, stawiając mozolnie krok za krokiem w głębokim śniegu poczułam niezwykłą lekkość istnienia. Patrząc na pieska, radośnie skaczącego w śniegu, widząc przed sobą mężczyznę dającego mi poczucie bezpieczeństwa, myślałam o tym, że Wszechcświat dba o swoje Stworzenie, że zawsze dostajemy to, czego naprawdę potrzebujemy. Wystarczy tylko być gotowym i przyjąć to, co przychodzi z wdzięcznością. Cieszyłam się słońcem.
Jednak, od południowej strony stoku wiał silny, mroźny wiatr. Pojawiły się chmury, zasłoniły słońce, dzień się skracał, potrzebowaliśmy schronienia. Nie potrafiłabym sama przeżyć w tych warunkach, wiatr potęgował mróz, walczyłam z zimnem i zmęczeniem. W absolutnym zaufaniu weszłam za nim do niskiego zagajnika, byłam zaskoczona, jak jest tam cicho i spokojnie. Wśród sosen wykopał dla nas łoże, wyłożył gałązkami, rozpalił ognisko, ogrzał mnie i dał niezwykłe poczucie bezpieczeństwa: Adaś, mężczyzna, z którym pójdę nawet na koniec świata. Maleńka przestrzeń pomiędzy drzewami dała nam bezpieczne schronienie na noc, stała się naszym domem przez chwilę.
Wyszliśmy ze śpiworów wprost w objęcia lasu, noc była spokojna, ciepła i bezpieczna. Wstało słońce, wokół, panowała absolutna cisza i bezruch, świat zamarł pod powłoką z szadzi. Ruszyliśmy w dalszą drogę.
Spoglądałam na świat w okół i miałam wrażenie, że ten niezwykły, przepiękny spektakl natury odbywa się specjalnie dla nas. Że świat wdzięczy się i pręży, pokazuje wszystko to co ma najpiękniejszego, żebyśmy tylko zechcieli to zauważyć i docenić. Czyłam się absolutnie szczęśliwa, nie mając tam, w lesie nic, nie potrzebowałam więcej.
Czlowiek powienien czasami pozbawić się wszystkiego. Stanąć pokornie wobec życia, bez tych wszystkich zdobyczy technologicznych, bez cywilizacji i nowoczesności, nago w lesie. Żeby poczuć swoje prawdziwe miejsce, przynależność do życia we Wszechświecie i żeby odczuć Jego troskę o każde żywe stworzenie. Mamy tak wiele, w naszym zasięgu są niezwykłe widoki, głębokie doświadczenia, ekscytujące przygody. Trzeba tylko, jak mawiają starożytni Amerykanie, „założyć buty i wyjść”.
Przepiękne😍
PolubieniePolubienie
Wystarczy wyjsć z domu 🙂
PolubieniePolubienie
Przepiękne😍😘
PolubieniePolubienie
ale super 🙂 aż zazdroszczę 🙂
PolubieniePolubienie
Sprawiasz / sprawiacie mi niesamowite, dobre wrażenie!
PolubieniePolubienie
Dziękujemy 🙂
PolubieniePolubienie
Cudów, cudeniek i chwil obfitujących w cuda, cokolwiek określisz tym słowem Iwonko, przez wiele kolejnych lat 🙂 Agnieszka
PolubieniePolubienie
Dziękuję Agnieszko 🙂
PolubieniePolubienie